Dlatego zimowa tkaninka z moimi ukochanymi brzozami, którą niedawno ufilcowałam, jest chyba na czasie.
Zbliżenie. Jedwabie, dredy, wełna...
Wiadomo, że na mrozy najlepsza herbatka z cytrynką i miodem, no i filcowane szale. Nigdy jeszcze nie robiłam szala na białym czesankowym tle. Zamarzył mi się z trzema dużymi pastelowymi kwiatami.
Do wełnianego szala założyłam grubaśny wełniany sweter, którego nie miałam na sobie prawie 10 lat temu (może czas już się z nim przeprosić). I szarą wełnianą spódnicę, którą uwielbiam. Wymiary szala 195 cm ( z frędzlami) x ok. 50-60 cm.
W tle przemyka moja córka.
Babuszka. Moje córki powiedziały, że wyglądam jak Maryja. I na jasełka ze mną. Takie świąteczne skojarzenia.
Szalem można się zakutać. Po sam czubek nosa.
I jeszcze pozostając w temacie blue, Sunduczek przytulający się do brzozy. Dla Zuzi. Zmykamy, bo w łapki zimno. Pa.
A u nas śniegu nie ma =) Podlasie zawsze jakoś tak kolarzy się z brzozowym lasem jak Zielona Góra z winnym krzewem. Piękne szale.
OdpowiedzUsuńA nas zima trzyma, w dodatku -15 stopniowym mrozem w nocy. Brzóz u nas pod dostatkiem. W swoim ogrodzie mam ich siedem. Mamy piaszczystą glebę, a brzózki nie wymagające. Dzięki za dobre słowo na temat szala.
UsuńJestem zaskoczona i zazdrosna o ten śnieg :) u nas tylko mrozek -7 stopni. Ale czekamy wytrwale :)
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie
care-mg.blogspot.com
Nie ma czego zazdrościć. My już mamy trochę dość. A bloga już odwiedziłam. Pozdarwiam.
UsuńZimowe nastroje wszędzie...i na Twoim blogu, a ja jeszcze jestem mentalnie w jesieni. Czas pomyśleć o prezentach. Szal skojarzył mi się z feriami w Ciełuszkach, z gorącym mlekiem i grzaniem pleców przy ścianówce :) Dawne czasy...
OdpowiedzUsuńJa - babuszka zakutana szalem i dawne ferie z lat dzieciństwa - dobre skojarzenie. A śnieg się właśnie skończył.
Usuń