piątek, 9 listopada 2018

Sunduk w "Strefie Biznesu".




     Bardzo poważnie to zabrzmiało - Sunduk w "Strefie Biznesu"! W październikowym dodatku do Kuriera Porannego można przeczytać cudowny artykuł Agaty Sawczenko pt. "Zaprogramowana na kolory" - o mnie, a przede wszystkim o Pracowni Sunduk, o moich filcowanych szalach, kwiatach, naszyjnikach, torebkach... Otwierając profesjonalny miesięcznik wydawany  na kredowym papierze, nie spodziewałam się, że znajdę tu aż 6 stron poświęconych mojej pasji. Aż tyle można, da się napisać o Sunduku? Można i da się.:) Do tego jeszcze dodajmy  piękne zdjęcia Anatola Chomika (nie dziwcie się sukieneczce na ramiączkach, sesja odbyła się na początku sierpnia podczas jednego z najbardziej upalnych dni)! Bardzo dziękuję autorce i fotografowi.
    Nigdy nie czułam się bizneswoman i na pewno nią nie jestem. Owszem, mam moją malutką jednoosobową firmę, w której zajmuję się filcowaniem, szyciem przytulanek i prowadzeniem warsztatów filcowania. Spełniam się w niej artystycznie. Tak sobie myślę, że można by to wszystko przekuć na większy biznes, ale tylko wtedy, kiedy robiłabym więcej rzeczy w tym samym czasie. Co oznacza - mniej artystycznych, prostszych. Uciekłoby wtedy to, co daje mi największego kopa - satysfakcja. A tak, po każdym szalu muszę naprawdę deczko odpocząć, odsapnąć, nabrać dystansu. I dopiero potem wracam do delektowania się układaniem wełny.  I dlatego w "Strefie Biznesu" Sunduk jest w rubryce "Strefa designu". 
        Jak ja się cieszę z każdej publikacji! Zawsze wtedy sobie powtarzam, że jako nauczycielka języka polskiego w liceum nigdy nie dostąpiłabym tego zaszczytu (ależ patos!). A tak... mój segregator z artykułami, wzmiankami o Pracowni Sunduk rośnie i rośnie. A ja się cieszę jak dziecko. Ale, co ja tu będę rozpisywać się o sobie. Czytajcie. Piszę to z pewną nieśmiałością, bo czytanie o sobie samej trochę mnie zawstydza. 















piątek, 10 sierpnia 2018

"Przestrzeń filcu", czyli kolorowy Sunduk na wystawie w Hajnówce

        Dlaczego nie napisałam o tej mojej wystawie wcześniej? Przecież dostarczyła mi tyle pozytywnych emocji. Dzięki niej i dla niej powstało trochę pięknych prac w Pracowni Sunduk. Nie wiem, dlaczego. Zrzućmy to na "blogowego lenia". To dopiero dzisiejsze sierpniowe upalne popołudnie natchnęło mnie do uzupełnienie bloga o ten dobry dla mojego Sunduka czas.

        Trochę czasu minęło. Moją autorską wystawę "Przestrzeń filcu" można było oglądać od 23 marca do 15 maja 2018 r. w Muzeum i Ośrodku Kultury Białoruskiej w Hajnówce.  Dobrze pamiętam dzień wernisażu. Pomimo że nie jestem związana z Hajnówką, zgromadził naprawdę wiele osób – nie tylko z Hajnówki, ale i Białowieży, Bielska Podlaskiego, Orli, Białegostoku. Bardzo się cieszę, że udało się również przybyć delegacji – moim koleżankom i koledze z Gródka. To już moja trzecia wystawa (poprzednie – w Gródku w GCK i Muzeum w Białowieży), chociaż za każdym razem mówiłam, że to już moja ostatnia. Oprócz kilku rzeczy, nie mam na stałe eksponatów w mojej Pracowni Sunduk, dlatego do każdej wystawy muszę się bardzo długo przygotowywać. I tak idealną przestrzeń muzealną (duża ustawna sala, białe ściany, fajne rozwiązania do ekspozycji) wypełniłam moimi kolorowymi filcowanymi pracami – oczywiście szalami (15 sztuk), 6 kruhlaczkami – krużkami stylizowanymi na okrągłe szmaciane chodniczki, wieloma broszkami, torebką, rękawiczkami, kapciami, walonkami… oraz szytymi sunduczkami – kotami i misiami. Jak pięknie było mieć tyle swoich prac w jednym pomieszczeniu, uporządkowanych tematycznie – liście, kwiaty, abstrakcyjne motywy. Ogromną niespodzianką dla mnie było wydanie broszury z moimi pracami.

Bardzo dziękuję Gospodarzom Muzeum – dyrektorowi Tomaszowi Tichoniukowi oraz Agnieszce Tichoniuk za propozycję zaprezentowania moich prac oraz zorganizowanie wystawy.
Wystawa zrealizowana została dzięki dotacji Ministra Spraw Wewnętrznych i Administracji oraz Urzędu Marszałkowskiego Województwa Podlaskiego w Białymstoku.
Fot. Radosław Kulesza, Jerzy Sulżyk









































Takie profesjonalne podziękowanie dostałam od organizatorów.



poniedziałek, 22 stycznia 2018

Szale dla facetów

No bo, dlaczego by nie dla nich? Też lubią oryginalne, ładne, ciepłe, kolorowe... Co do ostatniego, to jednak trzeba przystopować. Tylko raz ponad rok temu kolega poprosił mnie o ufilcowanie mega kolorowego szala. Ufilcowałam. Był zadowolony. Ale na pewno trzeba odwagi, żeby facet założył kolorowy szal. Nie schowa się wtedy w tłumie. Wręcz przeciwnie, tłum będzie  mniej lub bardziej dyskretnie się przypatrywał. Kolorowy, szalony  jest na pewno dla ekscentryków, dla artystów...



Ostatnio ufilcowałam kilka męskich szaliczków - pasiaczków na zamówienie. Trzy w podobnej , nazwijmy to męskiej, bezpiecznej kolorystyce - szaro, czarno, niebieskiej. Pierwszy z nich został uwieczniony w takiej oto męskiej stylizacji. Na tle stodoły dziadków. Kapelusz wyciągnęłam z pudła. Kiedyś w czasach licealnych śmigałam w nim.









Ostatni szal jest mężowski. Tak naprawdę to mąż od kilku lat prosił mnie o filcowany szal dla siebie. I w tym roku zrobiłam mu niespodziankę. Dostał swój szal w prezencie od Mikołaja.:)
W tej wersji  szala dodałam nieco czerwieni i kobaltu.