Pierwsza w kolorach, które uwielbiam. Ciepłych jesiennych.
Druga chusta była trochę eksperymentalna, ale muszę przyznać, że z efektu jestem bardzo zadowolona. Niestety, ostatnie 2 deszczowe tygodnie nie pozwoliły na sfotografowanie jej w bardziej sprzyjających okolicznościach przyrody. Dlatego musiała wystarczyć weranda.
Po winobluszczu zostało tylko wspomnienie.
I pozostając przy tematach jesiennych, powstał naszyjnik żołędziowy.
Obie chusty są piękne. podziwiam Twoje oryginalne prace.
OdpowiedzUsuńpiękne prace,,zazdroszczę talentu:)
OdpowiedzUsuń