"Bo w ogrodzie rośnie pnącze,
w dzikim winie świat się plącze,
bo w ogrodzie dzikie wino,
kto je tutaj siał?
Powiedz, kto mógł zasiać to dzikie wino!
Może to zrobiłaś ty - hej, dziewczyno.
Po co tu zasiałaś to dzikie wino?
Po co je tu dałaś?"
Do rodzinnej fotografii mąż przytaszczył ławkę z piwnicznej tkalni. Tak na marginesie - to urodzinowy prezent od mojego taty.
Powojnikowy szal ufilcowany na zamówienie Ewy.
Filcowana tkaninka na ścianę. O wymiarach 44 cm x 63 cm. " Jesienne trawy" . Dałabym jeszcze więcej czerwieni i rudości, ale zamawiająca osoba nie za bardzo chciała.
W zbliżeniu widać bogactwo faktury. Czesanka wełniana, skrawki jedwabnych materiałów, włóczki.
Lena w winobluszczowym okienku z Sunduczkami.
Odpowiadam na pytania Marka Grechuty. Tak, to ja zasiałam, a raczej zasadziłam sadzonki winobluszcza, zwanego potocznie dzikim winem. Ile to lat temu? Dziewięć, dziesięć, nie pamiętam. Po co? Po co wcisnęłam trzy sadzonki u podnóża werandy? Żeby przez kilka (piękne czerwone liście szybko uciekają z gałązek) dni patrzeć właśnie na taki obrazek. Żeby przez całe lato pić kawę na werandzie zaplątanej w dzikie wino...
Dzikim winem obrastamy coraz bardziej.
Powoli zbliża się do okna Pracowni Sunduk na poddaszu.
A okienko mojej piwnicznej Pracowni prawie zniknęło romantycznie. Atmosfera niczym z "Tajemniczego ogrodu". Właśnie po to dałam to dzikie wino.
Tak przy niedzieli zrobiliśmy sobie rodzinna fotkę z dzikim winem w tle. Brakuje męża, ale ktoś przecież musi być po drugiej stronie aparatu.
To my - trzy gracje w filcach. Trochę zabrzmiało mało elegancko. U nas na Podlasiu, mówi się "filce" na filcowane buty, walonki. A ja skrótowo "filcami" nazywam moje wszystkie filcowane wytwory.Do rodzinnej fotografii mąż przytaszczył ławkę z piwnicznej tkalni. Tak na marginesie - to urodzinowy prezent od mojego taty.
Winobluszcz dałam też po to, aby mieć tło dla prezentacji moich rękodzielnych prac (ha, ha, tylko, czy ja to przewidywałam 10 lat temu?) I nigdy mnie nie zawiódł. O żadnej porze roku. Kilka świeżutkich prac.
Powojnikowy szal ufilcowany na zamówienie Ewy.
Korale z filcowanymi i drewnianymi kulkami. Pasują do wszystkich odcieni czerwieni, pomarańczu, zieleni.
Filcowana tkaninka na ścianę. O wymiarach 44 cm x 63 cm. " Jesienne trawy" . Dałabym jeszcze więcej czerwieni i rudości, ale zamawiająca osoba nie za bardzo chciała.
W zbliżeniu widać bogactwo faktury. Czesanka wełniana, skrawki jedwabnych materiałów, włóczki.
Lena w winobluszczowym okienku z Sunduczkami.
Z letnim winobluszczem.
Nawet zimą dzikie wino jest niezawodne.
Ale, co tam zima, jesień się dopiero zaczęła. Wychodzę na werandę i zaplątana w dzikie wino, patrzę na ogród.
Prześliczne dzikie wino i wyroby :) Na zdjęciach nie można jednak ukazać jak piękne są na żywo.
OdpowiedzUsuńDziękuję. Tak to już jest z tymi filcami. Trudno odzwierciedlić ich fakturę.
UsuńPiękne kolory, piękne dziewczyny i filce (ale nie walonki :) W międzyczasie starsza córka Ci wyrosła, wygląda już bardzo poważnie. Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńWyrosła i starsza, i młodsza. Sonię ostatnio długo trzeba namawiać na pozowanie do zdjęć, dlatego rzadko się pojawia. Pozdrawiam również.
UsuńPrzepiękny dom, zupełnie jak Zielone Wzgórze w moich marzeniach. Czy też raczej Złoty Brzeg z powieści pani Lucy? Oplątany dzikim winem. W takim miejscu nic, tylko zanurzyć się w swoim atelier i tworzyć...
OdpowiedzUsuńhttp://rosarium-rosarium.blogspot.com/
Piękny komentarz. Dziękuję.
Usuń