Zdjęcia jak zwykle robione w moim ogrodzie.
Drugim kwiatowym wyzwaniem były frezje. I gdyby nie zamówiła ich moja przesympatyczna koleżanka, to pewnie bym odmówiła. Gałązkowy kształt tych kwiatów, trudny do ufilcowania, długo nie dawał mi spokoju. Rozrysowywałam kompozycję i ciągle nie byłam z niej zadowolona. W końcu wymyśliłam coś takiego.
Po ufilcowaniu... Chyba nieźle wyglądają?
Wygląsz jak piękny motyl! Frezje jak żywe. Masz prawdziwy talent.
OdpowiedzUsuńDziękuję Ci bardzo za to piękne porównanie. I wszystkie komplementa. W tym roku jakoś mało tych motyli w moim ogrodzie. Jak ja się bałam tych frezji na szalu, jak żadnych kwiatów do tej pory. Pasma wełny są grubsze i szersze od maźnięć pędzla, niełatwo ufilcować takie gałązki, kwiaty musiały być spore.
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
UsuńDorotko bałaś się a wyszło pięknie. Bardzo lubię frezje, kojarzą mi się z dzieciństwem - często się je niosło solenizantom. Dziś w ogóle rzadko się kwiaty kupuje a frezje tak pięknie pachną.
UsuńTo prawda, pachną, jak żadne inne kwiaty.
UsuńPani Dorotko, niepowtarzalne kwiaty, które aż proszą się by je nosić każdego dnia @-}--
OdpowiedzUsuńDodadzą klasy każdej Kobiecie. Znam Właścicielkę tego szala i wiem, że będzie wyglądała w nim pięknie.
Usuń