Na początku stycznia u nas na Podlasiu naprawdę leżał śnieg.
Chciałoby się schrupać wisienkę na kremie... Kolejny podobny szal, personalizowany...
Nie boję się wyzwań kolorystycznych. Więc, jak miesiąc temu usłyszałam propozycję połączenia turkusu z różem i zielenią... Od razu zaczęłam szaleć w Pracowni...
Miało być dużo różu...Szal prezentuje moja młodsza córka...
i ja...
Zaraz potem chętkę na podobny szal nabrała kolejna osoba. Tym razem akcenty kolorystyczne miały trochę inaczej się rozłożyć. Najwięcej niebieskości, najmniej różu. O ile poprzedni szal był dla bardzo dorosłej osoby (nieco zwariowanej pani, jak się dowiedziałam), o tyle ten w prezencie miała otrzymać bardzo młoda osóbka. W szalu pozuje moja starsza córka.
W takiej kolorystyce nie dane zginąć Ci ani w tłumie, ani w szarej zimie.
Przypomniało mi się, że na wakacjach uficowałam taką oto torebkę. Krajkę również sama wykonałam.
Na deser proponuję dwa słodkie Sunduczki.
Smacznego!
Cudne są te szale!!
OdpowiedzUsuńdziękuję bardzo.
UsuńZa oknem dzisiaj szaro buro, a u Ciebie można nasycić się kolorami :) Piękne rzeczy stworzyłaś. Pozdrawiam serdecznie :)
OdpowiedzUsuńKocham wszystko, co kolorowe. Masz rację, w takie szare dni dodają energii. Pozdrawiam kolorowo.
UsuńTe zdjęcia ze stycznia dodają optymizmu ��Śliczne rzeczy
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo.
Usuń