niedziela, 1 grudnia 2013

Moje krosna.

Hurra... Mam już swoje własne krosna. Pierwsze krosna do Pracowni. Nieduże (około 110 cm szerokości), bo takie chciałam. Przywieźliśmy je z Mazuchówki (2,5 godziny jazdy w jedną stronę) od Państwa  Ani i  Stanisława Bałdygów. Jestem pewna, że są przesiąknięte dobrą energią pana Stasia, który wykonał je ręcznie.
Taką pracownię, w której tka Pani Ania, chciałabym mieć. O takiej marzy każda tkaczka. Pachnąca krosnami, drewnem, wełną i mnóstwem innych zapachów zgromadzonych tu przedmiotów (a Gospodarz  ma talent do wyszukiwania ciekawych przedmiotów "z duszą"). Bardzo klimatyczna.






 A tak wyglądają moje krosna. Na razie tylko pogłaskane. Zaraz potem zostały rozłożone na czynniki pierwsze. I w takim stanie czekają na swoją Pracownię, na swoje miejsce. Które trzeba pomalować itp. Ech, kiedy to będzie... Ja chcę już tkać....

8 komentarzy:

  1. Trzeba marzyć , bo marzenia się spełniają Małymi kroczkami do wielkich celów. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I bardzo dobrze, że małymi kroczkami. Lepiej smakuje.Wiem o tym. Pozdrawiam ciepło.

      Usuń
  2. Super:) Wielkie gratulacje, no to teraz będziesz mogła szaleć:)
    Czekam z niecierpliwością na dzieła z krosien:)
    Pozdrawiam cieplutko Aśka:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Asiu, na te szaleństwa trzeba jeszcze trochę poczekać. Ale początek już jest. I bardzo się z tego cieszę.Pozdrowionka dla tkaczki Asi.

      Usuń
  3. Gratuluję! Krosna pana Bałdygi niewątpliwie mają duszę, wiem, bo też na takich tkam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale fajnie. Ja już nie mogę się doczekać, kiedy zaczną stukać.

      Usuń
  4. Mam nadzieję, że pokażesz, jak coś pięknego utkasz. Już jestem ciekawa :)

    OdpowiedzUsuń
  5. pewnie, że pochwalę się, jak cos pięknego utkam. Jak będzie mało piękne, tez się pochwalę.:)

    OdpowiedzUsuń