piątek, 20 października 2017

Ze złotem w tle.

Facebook  w ostatnim tygodniu, który był dla nas łaskawszy, jeśli chodzi o aurę, zasypał nas fotografiami z październikowym złotem. Wszyscy, no, może większość, rzucili się na parkowe, leśne spacery. Z daleka było słychać liściaste szuranie. Uległam i ja. Zostawiłam na chwilę Pracownię, chwyciłam za nową ufilcowaną chustę, aparat i męża i polecieliśmy do pobliskiego lasku. Obfotografować chustę ze złotem liści i biało-czarną korą brzóz  w tle.

Ach, to leśne powietrze... Tylko kilka chwil wystarczy, żeby znaleźć się w lesie. Zadaję więc sobie pytanie, dlaczego tak rzadko korzystam z tej możliwości.

A tak na marginesie. Która fotka podoba Wam się najbardziej?
















Myśleliśmy, że może jakiegoś grzybka jadalnego znajdziemy. Nie znaleźliśmy. Chyba za bardzo skupiliśmy się na leśnych kadrach.

czwartek, 12 października 2017

Dwie energetyczne chusty

Lubię filcować chusty i robię to dość często. I sama  lubię je nosić. Są wygodne w użytkowaniu. Ostatnio powstały dwie energetyczne. Obie na zamówienie.
Pierwsza w kolorach, które uwielbiam. Ciepłych jesiennych.







Druga, znaczy lewa strona chusty. Tłem jest winobluszcz, który zagospodarował całe ogrodzenie za domem.






Druga chusta była trochę eksperymentalna, ale muszę przyznać, że z efektu jestem bardzo zadowolona.  Niestety, ostatnie 2 deszczowe tygodnie nie pozwoliły na sfotografowanie jej w bardziej sprzyjających okolicznościach przyrody. Dlatego musiała wystarczyć weranda. 








Po winobluszczu zostało tylko wspomnienie.




I pozostając przy tematach jesiennych, powstał naszyjnik żołędziowy.

czwartek, 25 maja 2017

Róże, różyczki...

Zamówiony szal (na razie nie mogę powiedzieć,  kto i dla kogo) miał być w róże lub astry. Ani jednych, ani drugich kwiatów jeszcze nie filcowałam. Ale, skoro poradziłam sobie z frezjami (już nikt mnie nigdy na frezje nie namówi!)... Wybrałam róże. Astry(piękne kwiaty!) mają za dużo płatków, na razie odkładam je na potem.

 Szal ufilcowany na czarnym szyfonie jedwabnym (widać prześwity).






Wygląd szla zmienia się w zależności od tego, na którą stronę go upniemy.



I jeszcze różyczki ufilcowane dwa miesiące temu.


Zdjęcie z ubiegłego roku. Ale różyczki już zaczynają kwitnąć. Jak zawsze o tym samym czasie - na Dzień Matki. Dostałam ten krzaczek od swoich małych córek chyba już prawie 10 lat temu.

poniedziałek, 8 maja 2017

Jadą, jadą misie...

Jadą, jadą misie,
 Hop siup, tralala....
 Śmieją im się pysie,
 Hop siup, tralala....
Przyjechały do lasu,
narobiły hałasu...

Taką piosenkę śpiewałam, jak córki były małe. Bardzo ją lubiłam. jeszcze teraz ta melodia często do mnie wraca. Wiadomo, że najczęściej szyję sunduczkowe koty. Ale jakiś czas temu popełniłam kilka misiów. Teraz tylko dopracowałam projekt, z którego jestem zadowolona. Misie są całe wełniaczkowe i są bardzo mięciutkie (właśnie z racji wełenkowych tkanin). Na razie seria jest limitowana. A to z tego powodu, że udało mi się kupić świetną wełniana beżową tkaninkę. Niestety, jest to tylko kawałek, wprawdzie duży, ale już się kończy. bez szans na dokupienie. A nie jest łatwo upolować podobną.
Moje misie wprawdzie wpadły do lasku i śmieją im się pysie. Ale hałasu nie narobiły.



 Misiowe pary- mamusia z córeczką lub synkiem.:)








poniedziałek, 2 stycznia 2017

Tulipany w styczniu?

Tak, tulipany w styczniu. I to w dodatku baaardzo kolorowe. Na szalu.
Przyznaję się, nie lubię czarnego koloru. Jako, zapewne, jedna z niewielu przedstawicielek płci żeńskiej, nie posiadam garderoby w czarnym kolorze. Nie mam nawet słynnej "małej czarnej" i nigdy nie miałam. Ktoś mógłby pomyśleć, że ktoś, kto siedzi po uszy w czesance wełnianej, sunduczkowych szmatkach, niewiele ma okazji na eleganckie wyjścia. Ale przecież przez większość zawodowego życia byłam nauczycielką w liceum, a więc okazji, żeby błysnąć elegancją było bez liku. Jakoś mi się udawało przez te wszystkie lata obronić przed konwencjonalną klasyczną garderobą.
Taka dygresja. Podoba mi kolor czarny tylko w jednym wydaniu - w sąsiedztwie bajecznych kolorów.  Tych najbardziej nasyconych - czerwieni, różu, pomarańczy, żółci, fioletu, turkusu, limonki... Żaden inny kolor nie podkreśli ich  głębi. Czerń w roli tła. Tak jest często w stylizacjach ludowych.
I tak zatęskniłam za kolorowymi kwiatami rzuconymi na czarne tło. Do kompozycji najbardziej pasowały mi tulipany. Postanowiłam więc zabudować szal (na czarnym szyfonie jedwabnym) tulipanami z listkami, na łodygach.






Miłka pozuje na dębie.


I chociaż ten szal bardziej pasuje do "małej czarnej" albo innej czarnej, to z powodu jej braku stylizacja w szarym płaszczu.
 Może ten szal to początek jakiejś małej kolekcji z kolorami rzuconymi na czarne tło?