Na początku stycznia u nas na Podlasiu naprawdę leżał śnieg.
Chciałoby się schrupać wisienkę na kremie... Kolejny podobny szal, personalizowany...
Nie boję się wyzwań kolorystycznych. Więc, jak miesiąc temu usłyszałam propozycję połączenia turkusu z różem i zielenią... Od razu zaczęłam szaleć w Pracowni...
Miało być dużo różu...Szal prezentuje moja młodsza córka...
i ja...
Zaraz potem chętkę na podobny szal nabrała kolejna osoba. Tym razem akcenty kolorystyczne miały trochę inaczej się rozłożyć. Najwięcej niebieskości, najmniej różu. O ile poprzedni szal był dla bardzo dorosłej osoby (nieco zwariowanej pani, jak się dowiedziałam), o tyle ten w prezencie miała otrzymać bardzo młoda osóbka. W szalu pozuje moja starsza córka.
W takiej kolorystyce nie dane zginąć Ci ani w tłumie, ani w szarej zimie.
Przypomniało mi się, że na wakacjach uficowałam taką oto torebkę. Krajkę również sama wykonałam.
Na deser proponuję dwa słodkie Sunduczki.
Smacznego!