niedziela, 11 stycznia 2015

Kreatywne prezenty.

Ja wiem, że już po Świętach, a ja dopiero zasiadam do pisania postu na ten temat. Mój dziadek mawiał zawsze już pod koniec Wigilii: "święta, święta i po świętach" ("Świata, świata i po światach"). Co roku zawsze tak mówił.
Ale to dopiero kilka dni po Świętach, do nas Mikołaj przychodzi w styczniu. Trzeba było odsapnąć, w fotelu się polenić...

Udało mi się pomiędzy kolejnymi filcowaniami uszyć kilka świątecznych ozdóbek. Te moje serducha pachną cudnie wanilią. Ciągle pachną.



Co do kreatywnych prac,  należy dodać przedświąteczne pierniczkowanie. Niestety, nie uwiecznione. Uwieczniłam za to słodki szal, którym została obdarowana pewna miłośniczka i twórczyni bardzo kreatywnych tortów i muffinek. Pierwszy taki z babeczkami i napisem. Słodki i pastelowy.





Młodszej córce bardzo spodobała się technika szycia filcowych ozdób. I dlatego na naszej choince - prawdziwy dużym świerku - nie zabrakło takich oto kreatywnych ozdóbek.


Aniołków uszyła aż 6 sztuk.


Elegancka para zakochańców. Oczywiście wiszą obok siebie.



A pod choinką, oprócz oczywiście Feliksa, znalazłam takie oto prezenty od moich córek. Oczywiście - kreatywne prezenty.


Starsza dwunastoletnia córka podarowała filmik robiony w tajemnicy w dzień wigilijny. Jesteśmy w nim wszyscy - ja, córki, mąż, koty. I moja Pracownia Sunduk. Nawet nie wiedziałam, że umie coś takiego zmontować. To jej pierwszy (i jak od razu udany) film. 


Młodsza napisała książeczkę pod tytułem "Żeńka i Mikołajowa spółka". 


Historyjkę o dwóch szalonych siostrach.


Jako bonus do książeczki był dołączony wiersz. Ta mamusia, która pięknie filcuje i bardzo dużo pracuje to właśnie ja. Miałam na chwilę zapomnieć o pracy i oddać się świętom. Teraz wiadomo, dlaczego tak późno powstał ten post.


Pierwszego dnia świąt, czyli 7 stycznia mieliśmy minus dwudziestostostopniowy mróz i mnóstwo śniegu. Dziś - 11 stycznia mamy szalony wiatr, pluchę i błoto. I zgodnie rodzinne orzekliśmy, że tęsknimy za śniegiem i mrozem (ale lekkim, takim do minus 10).
 Pozdrawiam wraz z zaśnieżoną Konwalią.

czwartek, 1 stycznia 2015

"Wszystkie kolory filcu"

Mąż wymyślił nazwę wystawy moich prac w Muzeum Białowieskiego Parku Narodowego. Wszystkie kolory filcu. Na wystawie musiało więc być kolorowo.
Już od jakiegoś czasu przygotowywałam szale w różnych kolorystycznych połączeniach  z wykorzystaniem różnych technik i wzorów. Ufilcowałam dwanaście szali, specjalnie na wystawę.
19 grudnia skoro świt przyjechałam do Białowieży rychtować wystawę.
To w Białowieży kilka miesięcy temu, gdy przyjechałam ze swoim kramem, usłyszałam od jednej ze starszych pań (która bardzo dokładnie obejrzała moją rękę), że mam kroplę artysty. Ale się ucieszyłam.


Wernisaż odbył się 19 grudnia, ale dopiero dziś znalazłam odrobinę wolnego czasu na na pisanie postu.  Wystawę można oglądać do 13 lutego.



W tym miejscu stał kiedyś car i spoglądał przez okno swego pałacu. Z takimi widokami bardzo przyjemnie przygotowywało się wystawę.
 W domu nie miałam czasu ani pogody, aby uwiecznić wiele swoich szali. Dzięki Asi udało się je obfocić.




 Mały spacer po pałacowym parku. Krótki, bo mżawkowy, ale dotleniający i refleksyjny.


 Kustosz Muzeum Ewa Moroz - Keczyńska w pięknym mundurku uroczyście otworzyła wernisaż. To Ewa kilka miesięcy temu zaproponowała, żebym w Muzeum BPN pokazała swoje prace. Bardzo dziękuję jej za propozycję.






Rozmowy, rozmowy o filcu i nie tylko o nim.





Szale z motywami kwiatowymi.

 Motywy kwiatowe również na manekinach.



 Szale z motywami liści i drzew.




Cykl obrazów z brzozami.


Z sowiego szala jestem szczególnie dumna.




Następnego dnia przeprowadziłam w muzeum warsztaty filcowania. Po raz pierwszy miałam tylu chłopaków w grupie. A z jaką ochotą filcowali!





 Fajna grupa ze szkoły podstawowej w Białowieży.